W domu dysponuję egzemplarzem z roku 1966 wydanego przez Czytelnika, niestety bez oryginalnej okładki autorstwa Mariana Stachurskiego, która była w tak złym stanie, że rodzice zdecydowali się oprawić książkę na nowo - niefortunnie w obleśny materiał skóropodobny. Toteż mam nadzieję drodzy rodzice, że okładka była w faktycznie opłakanym stanie!
P.S. W pamięci z lektury (której dokonałem już dawno temu) został mi szczególnie ten fragment, kiedy jakiś facet z kobitką weszli do jednego z warszawskich szynków i zamówili tam parę kieliszków wódki a każdy kolejny łyk zajadali kilkoma parówkami z musztardą! Ach, co to musiały być za czasy!